Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/100

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.
    XVI.

    Wszystko ich wlokło do rozmowy,
    Budziło myśl, wzniecało spór:
    Umarłych plemion szlak dziejowy,
    Trwałych przesądów chiński mur,
    Gra losu często niedorzeczna,
    I tajemnica grobu wieczna,
    I zło i dobro, prawda, błąd —
    Wszystko podpadło pod ich sąd.
    Leński, w dyspucie zapalczywy,
    Zapomni się, bywało, tak,
    Że głosi ustęp z szwedzkich sag,
    A mój Eugeniusz pobłażliwy,
    Chociaż bywała ciemną treść,
    Wyrażał mu uwagą cześć.


    XVII.

    Lecz częściej dwaj anachoreci
    Brali za treść — miłości świat;
    Wyrwawszy się z jej władczej sieci,
    Oniegin mówił o niej rad —
    Z westchnieniem, z żalem mimowolnym.
    Szczęśliw, kto był do tego zdolnym,
    Że w burzę wszedłszy, uszedł tuż;
    Szczęśliwszy ten, co nie znał burz,
    Co miłość ziębił przez rozstanie,
    Ból przez szyderstwo; szczędził sił,