Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/015

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stanowił, wbrew wszelkim pojęciom o prawie, dać nauczkę swym więźniom prętami, których zapas zrobili sami w jego lesie, a konie oddać do roboty i włączyć do inwentarza dworskiego.
Wieść o tem zdarzeniu tego samego dnia dobiegła uszu Cyryla Piotrowicza. Ów stracił panowanie nad sobą i w pierwszej chwili gniewu chciał napaść wraz z wszystkimi swoimi ludźmi na Kistenewkę (tak nazywała się wieś jego sąsiada), zniszczyć ją docna, a dziedzica oblegać w jego siedzibie — nie była to dziwota u niego — lecz myśli jego rychło poszły w innym kierunku. Chodząc ciężkim krokiem tam i nazad po sali, wyjrzał przypadkowo przez okno i zobaczył u wrót zatrzymującą się trójkę; człowiek w skórzanym kaftanie i płóciennym płaszczu wyszedł z telegi i poszedł na skrzydło do zarządcy. Trojekurow poznał asesora Szabaszkina i kazał go zawołać. Za chwilę Szabaszkin stał przed Cyrylem Piotrowiczem, oddając ukłony i z nabożeństwem oczekując, co też mu powie.
— Pozdrawiam... jak tam cię zowią? — rzekł Trojekurow. — Po coś przyjechał?
— Jechałem do miasta — wasza wielmożność, odpowiadał Szabaszkin, — i zajechałem do Iwana Demianowa, aby się dowiedzieć, czy nie będzie jakich rozkazów.
— W sam raz zajechałeś... jak cię tam zowią? mam interes do ciebie; napij się wódki i posłuchaj.
Tak łaskawe przyjęcie zaskoczyło asesora; wy-