Strona:PL Przybyszewski Stanisław - Synowie ziemi.djvu/034

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    myśli które wciąż odnowa wywracają prawa i niszczą stare tablice, — on wzbudza ciekawość, by rozgmatwywać ciemne zagadki i rzeczy, w które ludziom wnikać nie wolno, — on tłómaczy ukryte runy nocy, on daje odwagę, by niszczyć szczęście tysięcy ludzi, aby tylko wytworzyć coś nowego na gruzach, — on wywołuje zbrodniczą chuć, która we wściekłem pragnieniu, by nowe wskrzesić bytu warunki, ziemię rozkopuje, najodleglejsze dale zbliża do siebie, niebo na ziemię ściąga, a państwa ziemi przetrząsa gdyby kostki w skórzanym kubku.
    Ścigany, tępiony, wyrasta z własnych popiołów coraz potężniejszy, a wiecznie zwyciężany, pozostaje zawsze zwycięzcą.
    A imię jego jest ból i cierpienie. A bólem i cierpieniem jest życie.
    A imię jego jest zło, bo wszelki ból tworzy zło, albo korzenie jego tkwią w pierwiastku zła.
    I widział go, jak świat cały okrążał, jak obejmował go swojemi szponami, jak zatruwał swym jadem każdą myśl człowieka, wciskał się do pałaców i do nędznych chat, do kościoła i do sal prawodawców, jak niszczył i rozprzęgał wszystkie stosunki, siał nienawiść między ludźmi, wzbudzał gniew i zemstę.
    Bo imię jego jest wieczna zmiana, wieczne niszczenie i wieczne odrodzenie.
    „Od powietrza, głodu ognia i wojny,
    I od szatana, co w dom przychodzi
    I dusze zwodzi,
    Zachowaj nas, Panie!“