Strona:PL Przerwa-Tetmajer - Illa.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

koła słysząc go, modliła się przed Maryą Bożą: „Czuję, iż zbliża się dzień walki, a może dzień śmierci dla syna mego. Więc jeśli ma umrzeć, daj Panie, aby umarł czysty i szlachetny; a jeśli śmierć jego ma zbawić Ojczyznę, lub pomóc jéj w niedoli, niech się dzieje wola Twoja“.
Powoli płynęły, jak fale, tłumy narodu zbrojne i groźne z błyszczącym orężem i powiewającym sztandarem, na którym było napisane: „Powstanie w wolności i braterstwie“.
I tłumy te przybywszy, gdzie na mogile siedziała Illa biała z Sokołem, rozbiły namioty i rozłożyły obóz. Przybywało zaś ich coraz więcéj, że wkrótce całe stepy świeciły od stali i brzmiały od głosów i szczęku oręża.
A gdy już wszyscy byli zebrani, chłopi, mieszczanie i szlachta, powstał Sokół na kopcu grobowym i rzekł głosem, co leciał, jak szum wiatru przez tłumów szeregi:
„Bracia Polacy! Dzień wolności wschodzi! Jutro obudzicie się synami wolnéj matki, a ci, co padną, będą śnili sny złote w mogiłach. Lecz walkę wytrwajcie!
Wybierzcie z pośród was wodza, a potém niech zagrzmią trąby, niech się rozwiną sztandary wolności, a oręż wasz niech o oręż wroga zadzwoni!“
A naród cały krzyczał, jak rozhukane morze: „Ty nas powiedziesz na śmierć lub zwycięstwo!“
Lecz w téj chwili szepnął szatan Polski, szatan śmierci, szatan pychy i zwątpienia tłumom złe myśli i rozdzielili się na trzy części, jak się las dzieli, gdy w nim wytną przeręby.