Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Opatrzywszy moją ranę, Carmen i jej przyjaciółka, siedząc w kuczki koło mego tapczana, wymieniły w swoim języku parę słów, które wyglądały na konsyljum lekarskie. Następnie obie upewniły mnie, że będę zdrów niebawem, ale że trzeba opuścić Sewillę możliwie najrychlej; gdyby mnie bowiem złapano, rozstrzelanoby mnie bez pardonu.
— Mój chłopcze, rzekła Carmen, musisz się wziąć do czegoś; obecnie, kiedy król nie daje ci już ryżu ani stokfisza, trzeba ci myśleć o zarobieniu na życie. Jesteś za głupi, aby kraść à pastetas (zręcznie, sztuką); ale jesteś mocny i zwinny: jeżeli masz serce potemu, idź na wybrzeże i zostań przemytnikiem. Czy nie przyrzekłam ci, że będziesz wisiał przezemnie? To przecież lepiej niż być rozstrzelanym. Zresztą, jeżeli będziesz umiał brać się do rzeczy, będziesz żył jak książę póty, póki celnicy i żandarmi nie chwycą cię za kołnierz.
W ten to zachęcający sposób ta djabelska dziewczyna wskazała mi nowy zawód, do którego mnie przeznaczała, jedyny, prawdę rzekłszy, jaki mi zostawał, obecnie, kiedy ściągnąłem na siebie karę śmierci. Mam panu rzec prawdę? Skłoniła mnie bez