Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

biedaczyną jak ja. Teraz mówiłem sobie: Cały czas, który służyłeś bez kary, to czas stracony. Masz złą notę; aby odzyskać zaufanie przełożonych, trzeba ci będzie starać się dziesięć razy więcej, niż kiedy byłeś rekrutem! I dlaczego naraziłem się na karę? Dla szelmy cyganki, która zadrwiła sobie ze mnie, i która, w tej chwili, kradnie gdzie może w mieście.
Mimo to, nie mogłem się powstrzymać aby o niej nie myśleć. Czy uwierzyłby pan? te dziurawe jedwabne pończochy, które mi pokazała całe uciekając, ja miałem je ciągle przed oczami. Patrzałem przez kraty więzienne w ulicę, i, wśród wszystkich kobiet które przechodziły, nie widziałem ani jednej, któraby warta była tej djabelskiej dziewczyny. A przytem, a przytem, mimowoli, wąchałem ten kwiat kasyi, który mi rzuciła, i który, mimo że uschnięty, zachował swój zapach... Jeżeli są czarownice, ta dziewczyna była czarownicą!

Jednego dnia, wchodzi odźwierny i podaje mi bułkę alkalskiego chleba[1].

  1. Alcala de los Panaderos, miasteczko o dwie mile od Sewilli, gdzie wypiekają znakomite bułeczki. Utrzymują, że to woda w Alcala nadaje im ten smak i przynoszą codziennie wielką ich mnogość do Sewilli.