Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gonić ją! Nie było obawy, z naszemi ostrogami, szablami, lancami! W krótszym czasie niż trzeba aby to opowiedzieć, znikła nam z oczu. Zresztą wszystkie kumoszki z dzielnicy pomagały jej w ucieczce, drwiąc sobie z nas i pokazując nam mylną drogę. Po wielu marszach i kontrmarszach, trzeba nam było wrócić na strażnicę bez poświadczenia od zarządu więzień.
Moi ludzie, aby uniknąć kary, zeznali, że Carmen mówiła ze mną po baskijsku, i, aby rzec prawdę, nie wydało się rzeczą naturalną, aby jedno uderzenie pięści tak drobnej dziewczyny obaliło dryblasa takiego jak ja. Wszystko to wydało się mętne, lub raczej zbyt jasne. Zdegradowano mnie i posłano na miesiąc do więzienia. Była to pierwsza kara od czasu mej służby. Bywajcie zdrowe galony sierżanta, które zdawały się już tak pewne!
Pierwsze dni więzienia spłynęły bardzo smutno. Przystając do wojska, wyobrażałem sobie, że zostanę conajmniej oficerem. Longa, Mina, moi krajanie, są wszakże kapitanami; Chapalangarra, który jest z czarnych jak Mina, i uciekł jak on do waszego kraju, Chapalangarra był pułkownikiem; grywałem często w piłkę z jego bratem,