Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nek. Skorośmy przybyli na strażnicę, sierżant orzekł, że rzecz jest poważna i że trzeba odprowadzić dziewczynę do więzienia. Znowuż ja miałem ją eskortować. Umieściłem ją między dwoma dragonami i szedłem z tyłu, jak jest powinnością kaprala w takich razach. Zrazu cyganka milczała; ale, na ulicy Wężej — zna ją pan, zasługuje na swoją nazwę, tak bardzo jest kręta — otóż, na ulicy Wężej, zaczyna od tego, że opuszcza płaszczyk na ramiona aby mi pokazać swego szelmoskiego buziaka, i, obracając się ku mnie, rzecze:
— Panie oficerze, dokąd mnie pan prowadzi?
— Do więzienia, moje biedne dziecko, odparłem najłagodniej jak umiałem, tak jak dobry żołnierz powinien mówić do więźnia, a zwłaszcza do kobiety.
— Och! i cóż się tam ze mną stanie? Panie oficerze, niech się pan zlituje nademną. Pan jest taki młody, taki ładny!... Potem, nieco ciszej: Niech mnie pan puści, rzekła, a dam panu kawałek bar lachi, który sprawi, że wszystkie kobiety będą pana kochały.
Bar lachi, proszę pana, to kamień magnetyczny, o którym cyganie twierdzą, że można nim działać mnogo czarów, o ile ktoś u-