Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sobnością poznania jak daleko posuwa się sztuka Magii u cyganów.
Wciąż rozmawiając, weszliśmy do neveria, i siedliśmy przy małym stoliku oświetlonym świecą w szklanym kloszu. Mogłem wówczas przyjrzeć się swobodnie mojej gitanie, podczas, gdy przyzwoici ludzie, spożywający swoje lody, wytrzeszczali oczy ze zdumieniem, widząc mnie w tak zacnem towarzystwie.
Wątpię, aby panna Carmen była czystej rasy; przynajmniej byłą nieskończenie ładniejsza od wszystkich kobiet jej narodowości, które kiedykolwiek spotkałem. Aby kobieta była ładna, powiadają Hiszpanie, trzeba aby jednoczyła trzydzieści si, lub, jeśli kto woli, aby można ją było określić zapomocą dziesięciu przymiotników, z których każdy da się zastosować do trzech części jej osoby. Naprzykład ma mieć trzy rzeczy czarne: oczy, powieki i brwi; trzy cienkie: palce, usta, włosy, etc. Resztę znajdziecie w Brantomie. Moja cyganka nie mogła sobie rościć praw do tylu doskonałości. Skóra jej, zresztą bardzo gładka, zbliżała się barwą do tonu miedzi. Oczy były skośne, ale prześlicznie wykrojone; wargi, nieco grube ale dobrze zarysowane, odsłaniały zę-