Strona:PL Pol-Dzieła wierszem i prozą.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A wojsko naszło na krzyżowe drogi,
I nie wiadomo kędy iść wypada.

„Król skinął ręką — stanęły zastępy,
I patrzą przed się ponuro jak sępy,
Lecz król na niebie dawno orła tropił,
Co się z poblizkich gór raźno wychopił,
I w koło wojska wielkiém kołem płynął,
A potém nagle nad Królem się zwinął,
I zawisł nisko, i okiem go zmierzył,
I przodem w drogę środkową uderzył.

„Król, choć był królem, to miał zwyczaj taki,
Że równo z berłem czcił hetmańskie znaki —
Pamięć Chocima była mu tak drogą,
Że nawet Królem idąc na wyprawę,
Zawsze na siodle Chocimską buławę
Hetmańskim strojem miał pod lewą nogą.
Więc gdy się z orłem oko w oko zmierzył,
A orzeł w drogę środkową uderzył,
Wysoko w górę buławę wyrzucił,
W lewo buławę, w prawo koniem zwrócił,
A jak przystało tylko na junaka,
Dał na tym zwrocie gładkiego szczupaka,
I chwycił zręcznie lecącą z wysoka
Druchnę Chocimską, jak gdyby do tańca.
I jakby koniem tratował pohańca!
Tak po królewsku strzeliło mu z oka,
I krzyknął głośno nim posunął przodem:
„Za orłem wiara! jeszcze Bóg z narodem!”

„To mi krew Pańska! To mi duch proroczy,
Go orła pojmie, gdy mu spojrzy w oczy!
I wam tak samo niech da Bóg mój Książe!
I niech z Narodem na wieki was zwiąże.”