Strona:PL Pol-Dzieła wierszem i prozą.djvu/291

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I takie były me weselne gody,
Bo mnie witała w stroju panny młodéj,
I jako lilija taka była strojna,
A jako anioł uśpiony spokojna.

„Jakże się udał sen mojéj panience!
Porwałem trumnę jak dziécię na ręce,
Porwałem trumnę i lecę i niosę,
A wiatr mi do ust przygarniał jéj kosę,
I białe wstęgi u wieńca furkocą...
I mnie coś niosło jakąś dziwną mocą.

„Nie wiem, gdzie biegłem, i dokąd ją niosłem,
Ale nad dachy i dęby urosłem,
I jakaś siła od ziemi mnie niosła,
I trumna w rękach ku niebu mi rosła,
I nagle wpadłem w jakąś bezdeń ciemną,
I daléj nie wiem , co się działo ze mną....




„Po wielkiéj burzy noc nastała głucha:
Lecz czym w letargu długą noc przeleżał?
Czy to w rozpaczy rozum mnie odbieżał?
Czylim się dostał pod moc złego ducha?
Tego sam dzisiaj powiedziéć nie umiem.

„Czasem świtało na chwilę w rozumie,
I nibym wiedział, że mi głowa chora,
I poznawałem Wojskiego, Przeora,
Słyszałem modły — brałem jakieś leki —
Lecz skoro tylko skleja się powieki,
Już znowu szatan płatał swoje sztuki,
I w koło głowy krążyły gawrony,