Strona:PL Poezye Karola Antoniewicza tom II.djvu/092

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
GWIAZDA.


J

Już nie mam spiewać? — Wszak ja śpiewać muszę,
Mamże zamykać w serca tajni skrycie
To, co mi bóstwo wlało z życiem w duszę,
To, co mi droższe nad szczęście, nad życie?

I ja mam milczeć — i te czułe dźwięki,
Któremi anioł ze snu mię ocucił,
Nie składać w słowa, choć słabej piosenki;
Jabym dar nieba od siebie odrzucił?

Gdy w ciemnej nocy groźno grzmi i łyska,
Jedna gwiazdeczka iskrzy się i mroczy,
I miłym ogniem w głąb się w duszy wciska,
Mamże odwrócić od niej moje oczy?

Słońce na wschodzie szerzy blask łagodny,
I bieg poczyna, co mu Bóg wymierzył;
Wszystko wróżyło: dzień będzie pogodny,
I słońce zgasło, i piorun uderzył! — —