Strona:PL Poezye Karola Antoniewicza tom I.djvu/076

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mów, że Bóg chce Polskę zbawić,
Choć ją ciężkim krzyżem gniecie,
A lud polski, Boskie dziecię,
Będzie Matka błogosławić.

Z krzyżem w ręku, w sercu z Bogiem,
Wskaż na zmarłych ojców kości;
Słów o wierze, o miłości,
Która leży dziś odłogiem.

Tam daleko, za górami,
Polskie miasta, polskie wioski;
Nędza, smutek, żal i troski,
Ziemia zlana krwią i łzami.

Tam lud woła: Chleba! chleba!
Bo nam dusza wygłodniała,
Jako twardy głaz się stała,
Odkąd pociech nie ma z nieba.

Podłe kłamstwo roztoczyło
Siły duszy; głos Kościoła
Dziś napróżno do nas woła,
Serce jakby się przeżyło.

Dusza żarem wygorzała,
Wichrzą myślą złudne mary;
Jak widownią Boskiej kary
Cała Polska dziś została.

Idź i mów do mego ludu,
By pod krzyżem zgiął kolana,