Ta strona została uwierzytelniona.
Rodyjskiéj[1] szkoły najcelniejsza chlubo!
Skreśl mi malarzu piękność sercu lubą,
Lubo jéj nie znasz, oddasz rys za rysem,
Za mym opisem.
Odmaluj włosy czarne, miękkie, lśniące,
I jeśli możesz miłą wonią tchnące,
Przy niéj odbija jakby z kości słoniéj
Białość jéj skroni.
Brwi nie oddzielaj, lecz i nie łącz ściśle.
Maluj mi lubą, jak ja ci ją kryślę,
U niéj brew każda, choć się z drugą sprzęże
Ma swe półkręże.[2]