Przejdź do zawartości

Strona:PL Platon - Protagoras (1923).pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tak tedy, Sokratesie, i dlatego to i inni i Ateńczycy, kiedy mowa o sprawności architektonicznej, albo innej jakiejś rzemieślniczej, uważają, że niewielu ma wtedy głos i gdyby wówczas głos zabrał ktoś stojący poza tymi nielicznymi, nie znoszą tego, jak powiadasz, a jak mówię, że słusznie robią. Kiedy zaś idą na narady, w których polityczna dzielność w grze, a ta się przecież w zupełności winna opierać na rozsądku, którym panujemy nad sobą i na sprawiedliwości, słusznie wówczas każdego obywatela dopuszczają do głosu, boć wypada, żeby każdy te właśnie cnoty miał w sobie, alboby państw nie było. Oto, Sokratesie, jaka jest tego przyczyna.
A żebyś nie myślał, że cię w błąd wprowadzam, jako iż istotnie wszyscy ludzie uważają, że każdy obywatel ma w sobie sprawiedliwość i inne dzielności polityczne, na to znów takie weź pod uwagę świadectwo. Jeżeli o inne zalety chodzi, jak ty sam powiadasz, to jeśliby ktoś twierdził, że jest dobrym flecistą, albo inną jakąś zaletę posiada, której wcale nie ma, wówczas albo go wyśmiewają, albo się oburzają na niego i kto mu tylko bliski, ten przychodzi i robi mu gorzkie uwagi, że oszalał. Jeśli zaś idzie o sprawiedliwość i jakąkolwiek inną działalność polityczną, to, jeśli o kimś wiedzą, że jest nieuczciwy, jednak, jeżeliby on sam od siebie prawdę o tem mówił wobec wielu innych ludzi, wówczas samo, co tam uważali za objaw roztropnego umiarkowania a mianowicie mówienie prawdy, tutaj uważają za szaleństwo i powiadają, że każdy powinien twierdzić, że jest uczciwy, wszystko jedno, czyby był, czy nie;