Strona:PL Platon - Biesiada Djalog o miłości.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

o przedmiocie, stroisz ze mnie żarty; przez to zmuszasz mnie kontrolować twą mowę, czy czasem nie powiesz czego komicznego, chociaż umiesz zupełnie poważnie mówić.
Na to z uśmiechem odparł Arystofanes:
— Dobrze mówisz, Eryksymachu; uważaj to, co powiedziałem za niebyłe. Tylko nie pilnuj mnie, bo nie tego się obawiam, bym powiedział coś komicznego — to byłoby i pochlebne dla mnie i odpowiednie dla mojej Muzy — ale by to, co powiem, nie było śmieszne.
— Puściłeś we mnie strzałę — rzekł na to Eryksymach — a teraz myślisz uciekać. Nic z tego! A miej się na baczności i mów tak, żebyś mógł zdać rachunek ze słów swoich. Wówczas może będę patrzeć przez palce.
§ 14. Arystofanes. Wistocie, Eryksymachu, mam zamiar inaczej zupełnie mówić, niż ty i Pauzanjasz, wydaje, mi się, że ludzie wcale nie znają potęgi Erosa, boby mu wznosili świątynie i składali wspaniałe ofiary. A przecież po dziś dzień nic nie robią, coby robić należało. Żaden bóg nie miłuje tak ludzi, jak Eros: on jest ludziom pomocą, on leczy ich od dolegliwości, które są zawadą szczęścia rodzaju ludzkiego. Będę się starał zaznajomić was z potęgą Erosa, a wy ze swej strony bądźcie nauczycielami śród innych ludzi. Przedewszystkiem jednak należy poznać wam naturę człowieka i zmiany, jakim ulegała. Natura bowiem człowieka była niegdyś zupełnie inną.
Niegdyś istniały trzy płcie, nie dwie, jak teraz, męska i żeńska, bo prócz tych dwóch, istniała jesz-