Strona:PL Pisma Sienkiewicza t.19 - Ta trzecia (i inne nowele).djvu/024

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To mówiąc, ukazuje na łono.
Niema głupich! Nie mnie brać na chronienie się tam, tam!... Gdyby tak Kazia ofiarowała mi tam przytułek, to co innego. Z tem wszystkiem jestem zdziwiony poczciwością Susłowskich i serce mam przepełnione wdzięcznością.
Ze wzruszenia wypijam tyle szklanek kawy, że aż Susłowski zaczyna rzucać niespokojne spojrzenia na maszynkę i śmietankę. Kazik dolewa mi ciągle, ja zaś staram się w tym samym czasie przycisnąć jej nóżkę pod obrusem. Ale ona cofa ją ciągle, trzęsąc przytem nieznacznie głową i uśmiechając się tak szelmowsko, że nie wiem, jakim sposobem nie wyskoczyłem ze skóry.
Siedzę z półtory godziny, ale nakoniec muszę pyrgać, bo w pracowni czeka na mnie Bobuś, który bierze ode mnie lekcye rysunku i zostawia mi za każdym razem bilet z herbową pieczątką; zresztą, najczęściej gubię te bilety. Kazia i matka odprowadzają mię do przedpokoju, o co zły jestem, bo chciałem żeby Kazia odprowadzała mnie sama. Jakie ona ma usta!...
Droga wypada mi przez ogród. Pełno ludzi wraca jeszcze z wód... Po drodze uważam że wszyscy zatrzymują się na mój widok. Słyszę naokoło szepty: „Magórski! Magórski! to on...“