Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t. 1.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziesz do jakiéj nieznajoméj wsi, a już musisz wypytywać się gdzie kto mieszka, a cóż dopiéro w takich Osłowicach. „Ja się tu zgubię, jak w lesie,“ pomyślała Rzepowa. Nie było innéj rady jak wypytywać się ludzi. O komisarza wypytała się łatwo, ale poszedłszy do jego domu, dowiedziała się, że wyjechał do gubernii. O naczelniku powiedzieli jej, że go trzeba szukać w powiecie. Ba! a powiat gdzie? Oj! głupia, głupia kobiéta, przecie w Osłowicach, nie gdzieindziej.
Szukała tedy w Osłowicach powiatu, szukała; nareszcie patrzy: stoi jakiś pałac, wielki aż strach, a przed nim co niemiara bryk i wozów i bid żydowskich! Rzepowéj zdawało się, że to jakiś odpust. „A kaj tu je powiat?“ — pyta Rzepowa jakiegoś we fraku, podjąwszy go pod nogi. „Toć stoisz, kobiéto, przed nim.“ Zebrała się z duchem i weszła do pałacu. Patrzy znowu: a tam pełno korytarzy, na lewo drzwi, na prawo drzwi, daléj jeszcze i drzwi i drzwi, a na każdych jakieś litery. Przeżegnała się Rzepowa i otworzywszy z nieśmiałością i pocichutku pierwsze, znalazła się w jakiéjś wielkiéj izbie, przedzielonéj stalami jak kościół.
Za stalami siedział jakiś we fraku ze złocistemi guzikami i z piórem za uchem, a przed stalami różnych panów co niemiara. Panowie płacili i płacili, a ten we fraku palił papierosa i pisał kwitki, które panom oddawał. Kto wziął kwitek, ten wychodził. Dopiéro Rzepowa pomyślała, że tu trzeba płacić i pożałowała swojego czeskiego. To téż z nieśmiałością wielką przystąpiła do kratki.
Ale tam nikt nawet na nią nie spojrzał. Stoi Rzepowa, stoi; upływa z godzina: jedni wchodzą, drudzy wychodzą, zegar za kratką tyka, a ona stoi. Na-