Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t. 1.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rze koło drwalni suszące się spódnice i po znakach J. S., wraz z koroną przy rąbku, poznał, że należą do panny Jadwigi. Wówczas, powiedz pan dobrodziéj, któżby wytrzymał? więc i on nie wytrzymał; zbliżył się i począł gorąco całować jednę z tych spódnic, co zobaczywszy dworska dziéwka Małgośka, poleciała zaraz do dworu z językiem i doniesieniem, że „pan pisarz nos se w panienki spódnicę wyciero.“ Na szczęście jednak nie uwierzono temu i tak uczucie pana pisarza pozostało nieznaném nikomu.
Czy jednak miał jaką nadzieję? Nie bierzcie mu państwo dobrodziejstwo tego za złe: miał! Ile razy szedł do dworu, jakiś głos wewnętrzny, słaby wprawdzie, ale nie ustający, szeptał mu do ucha: „A nuż dziś panna Jadwiga w czasie obiadu przydepnie ci nogę pod stołem?...“
— Hm! mniejszaby i o lakierki — dodawał z ową wielkością duszy, właściwą prawdziwie zakochanym.
Czytanie wydawnictw pana Breslauera, dawało mu wiarę w możliwość rozmaitych przydeptywań. Ale panna Jadwiga nietylko mu nic nie przydeptywała, ale — któż zrozumié kobiétę!? — patrzyła na niego tak jakby patrzyła na płot, na kota, na talerz lub coś podobnego. Co on się biédak nie namęczył, żeby zwrócić jéj uwagę na siebie. Nieraz, zawiązując niesłychanego koloru krawat lub kładąc jakieś nowe korty z bajecznemi lampasami, myślał sobie: „No, teraz przecie zauważy!“ Sam Srul, odnosząc mu nowe ubranie, mawiał: „Ny! w takich spodniach, to choćby z psieprosieniem do hrabianki można iść.“ Gdzietam! Przyszedł było na obiad; wchodzi panna Jadwiga, dumna, niepokalana i czysta, jakby jaka królowa; zaszeleści su-