Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t. 1.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kurki czubate!“ Ale z tém wszystkiem zabrakło i jemu czasem cierpliwości. Między ojcem i mną przyszło kilkakrotnie do zajść bardzo przykrych. Raz nawet przy obiedzie, gdy w dyspucie o szlachetczyznę i demokracyą, uniosłem się do tego stopnia, że oświadczyłem, że wolałbym sto razy nie rodzić się szlachcicem: ojciec kazał mi wyjść z pokoju. Kobiety popłakały się skutkiem tego i cały dom chodził przez dwa dni skwaszony. Co do mnie: nie byłem wówczas ani arystokratą, ani demokratą, byłem tylko rozkochany i nieszczęśliwy. Na zasady, teorye i socyalne przekonania nie było we mnie wcale miejsca, a jeżelim bojował w imię jednych przeciw drugim, czyniłem to tylko z rozdrażnienia, na złość niewiadomo komu i dlaczego, tak samo, jak na złość wdawałem się z księdzem Ludwikiem w dysputy religijne, które kończyliśmy trzaskając drzwiami. Jedném słowem, zatrułem życie nietylko sobie, ale i całemu domowi; to też gdy Selim wrócił wreszcie po dziesięciodniowéj niebytności, wszystkim jakby kamień spadł z piersi. Kiedy przyjechał do nas, mnie nie było w domu, bo tłukłem się na koniu po okolicy. Wróciłem do domu dopiero nad wieczorem i zajechałem wprost na dziedziniec folwarczny, gdzie zaraz chłopak stajenny, odbierając odemnie konia, rzekł:
— Panicz z Chorzel przyjechał.
W téj chwili nadbiegł i Kazio i powtórzył mi tę wiadomość.
— Wiem już o tem — odpowiedziałem mu szorstko. Gdzie jest Selim?
— Zdaje mi się że w ogrodzie, z Hanią. Pójdę go poszukam.
Poszliśmy obaj do ogrodu, ale Kazio pobiegł na-