Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w rzeźbie nie wyszliśmy z koła bogów, faunów, nimf i bohaterów greckich. A jednak, ta najmniéj dziś żywotna ze sztuk pięknych była niegdyś najżywotniejszą. Poza mrówczém codzienném życiem dawnego klasycznego miasta, świątynia, a w niéj szeregi posągów, były prawdziwą „arką przymierza między dawnemi a nowemi laty,“ i słowo w słowo można powtórzyć z poetą, że w nie „lud składał broń swego rycerza, swych myśli przędzę i swych uczuć kwiaty,“ swoją religię, swoją ufność w potęgę i opiekę bogów. Służyły one, jako ogniwo dotykalne, wiążące przeszłość z przyszłością, rzeczywistość z ideałem, człowieka z bóstwem. Więc téż Forum było całym ludem posągów. Barbarzyńcy niszczyli je, kruszyła i pokrywała pleśnią wilgoć, czas zasypywał ziemią, grabiły późniejsze muzea, a jednak jeszcze dziś przestrzeń przy via Sacra i na całém Forum prawie jest brukowana ich odłamami.
W miarę jak „między kolumny, na niebie się kreśląc,“ zbliżamy się do Kapitolu, nadlatują wspomnienia historyczne, a litery S. P. Q. R., ryte na przecznicach, napędzają do głowy szeregi obrazów. Tu „sub tutela inviolati templi,” wśród tego lasu kolumn i posągów zbierały się komicya. Wyżéj na górze zasiadał senat z trybunami w progu, których wnioski przejmowały gniewem i drżeniem „patres conscriptos.” Tu tacy Mirabeau’wie dawnych czasów, jak Canuleius, a późniéj Licinius