szmaty. Jasność wzrastała stopniowo, nakoniec ciemny strop rozdarł się i przez szczelinę lunął nagle potok słonecznego światła: wnet rozwidniła się wyżyna, zalęknione twarze ludzkie i krzyże.
Głowa Nazarejczyka opadła nizko na piersi, blada jakby woskowa; powieki miał zamknięte i zsiniałe usta,
— Umarł — szepnęła Antea.
— Umarł — powtórzył Cinna.
W tej chwili centuryon sięgnął włócznią do boku zmarłego. Dziwna rzecz: powrót światła i widok tej śmierci zdawał się uspokajać tłumy. Przysuwały się one teraz coraz bliżej, zwłaszcza, że żołnierze nie bronili już przystępu. Wśród czerni ozwały się głosy:
— Zejdź z krzyża! zejdź z krzyża!
Antea raz jeszcze rzuciła oczyma na tę bladą, zwieszoną głowę, poczem ozwała się cicho, jakby sama do siebie:
— Zali zmartwychwstanie?...
W obec śmierci, kładnącej błękitne piętna na Jego oczy i usta, wobec tych wyciągniętych nad miarę ramion, w obec tego nieruchomego ciała, które
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.20.djvu/178
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.