Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.20.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Przykro mi, żeś przegrał, o, „W dal godzący!”
— Idźże precz, francie! — odrzekł z gniewem Apollo.
— Pójdę, tylko mi oddasz Lampecyę.
— Bogdaj ci Cerber łydki poszarpał. Nie dam Lampecyi i mówię: idź precz! bo ci twój posoch na głowie połamię.
Argoburca wiedział, że gdy Apollo zły, to niema z nim żartów, więc odsunął się przezornie i rzekł:
— Jeśli chcesz mnie oszukać, to bądźże ty nadal Hermesem, a ja zostanę Apollinem. Wiem, że nade mną potęgą górujesz i że skrzywdzić mnie możesz; ale na szczęście, jest ktoś od ciebie mocniejszy, i ten nas rozsądzi. Wzywam cię, Promienisty, na sąd Kronida!... Chodź ze mną!
Zląkł się imienia Kronida Apollo, nie śmiał odmówić, i poszli.
A tymczasem zaczęło świtać. Attyka wychyliła się z cienia. Różnopalca jutrzenka weszła na niebo od strony Archipelagu.
Zeus spędził noc na szczycie Idy — a czy spał, czy nie spał i co tam robił, nikt tego nie wiedział, bo Mgłonośca osłonił się mgłą tak gęstą, że nawet