Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

otoczenia. Ale trzeba widzieć, jak pierwszy lepszy gbur okoliczny czuje się w obec niéj skrępowany, jak obraca kapelusz w ręku; nie wié co robić, jak usiąść i co myśleć o tém zjawisku, którego oczy jego nie nawykły wcale oglądać. W obec niéj nikt tu sobie nie pozwoli ani grubiańskich żartów, ani przekleństw na oczy i duszę bliźniego, bo każdy instynktownie czuje całą niestosowność takiego postępowania; a ktoby wreszcie jéj nie czuł, tego wkrótce nauczyłyby rozumne pięści i rewolwery sąsiadów. Łatwo z tego wyciągnąć wniosek, że nietylko przyszłe pokolenie, ale nawet i teraźniejsze, pod podobnym wpływem mięknie i uczy się łagodniejszych obyczajów.
Przebiegając ze strzelbą brzegi Kosumny i okoliczne góry kilkakrotnie znęcony ciekawością i — mamżeż wyznać? — wdziękami nauczycielki, zaglądałem do owéj stojącéj samotnie szkółki. Jest to niewielki dom, obejmujący jednę tylko salę. W sali stoją ławki, urządzone według najnowszéj metody higienicznéj, na ścianach wiszą mapy Stanów Zjednoczonych, Europy i pozostałych części świata; między mapami zaś wisi napis upleciony z nieśmiertelników przez same dzieci: „Knowledge is power“ (nauledż is pauer); wiedza to siła. Naprzeciw ławek stoi katedra, któréj jednak nauczycielka najczęściéj nie zajmuje, ale chodząc między ławkami, prowadzi swoje wykłady sposobem, można powiedzieć perypatetycznym. Przytém ponieważ dzieci przychodzące znajdują się na rozmaitym stopniu rozwinięcia, każde więc niemal trzeba uczyć osobno. Nauka czytania, pisania, arytmetyki stoi oczywiście na pierwszym planie, ale oprócz tego wykłady obejmują także i zoologią, botanikę, geografią i t. p. System