Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzadko gdzie błękitna krew normandzka ujawnia się w regularnych rysach twarzy, pięknych niebieskich oczach i jasnych włosach; kobiety jednak po największéj części piękne: a raczéj wszystkie piękne, ale te tylko, które teraz oto harcują na folblutach po szerokich i długich alejach parku. Twarze niektórych, to prawdziwe pomysły poetyczne: poprostu twarze to anielskie, jasne, spokojne, pogodne. Podobne, a raczéj podobnie idealne, widziałem tylko w rysunkach Grottgera. Trudno mi wypowiedziéć, do jakiego stopnia dochodzi tu tak zwana delikatność rysów. Zdaje się, że te pieszczone dziewczyny arystokratyczne nie z krwi i ciała się składają, ale z mieszaniny promieni słonecznych, mgły, blasków jutrzenki i duszy. Zdaje się, że tylko chwilowo zstąpiły na ziemię, aby poigrać wśród zieloności, a potém rozwiną skrzydła i ulecą jak ptaki — jak mewy, za słońcem. Nigdy troska powszednia; nigdy znój, nigdy zwykła ziemska niedola nie zachmurzyły żadnéj z tych jasnych twarzy. Praca dla nich ma znaczenie zabawy; otacza je przepych, życie wykwintne, ogładzone, wysokie, jak gdyby zawsze świąteczne. Te panny wszystkie zapewne są dobre — ależ bo i nie mogą być inne; nie zetknęły się ze złem: zaledwie słyszały o niém. Są to kwiaty rodzaju ludzkiego: kwitną — oto wszystko. To ich cel — i zasługa aż do chwili zamążpójścia. Potém wydają na świat dzieci, co jest także zasługą i w ogóle, jak mówią ludzie znający angielskie społeczeństwo: są dobremi żonami i matkami, co jeszcze jest zasługą; potém umierają i oczywiście idą do nieba, co już nie jest zasługą, ale nagrodą — i co im łatwiéj przychodzi, bo w życiu prawie nie znały pokus i złego.