Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powabnieyszych, barzo piękney y wyniosłey postawy y barzo swobodney; co nie często się przydarza onym wysokim ludziom. Tak owo go prowadzili wszytcy ci panowie y tylu inych ze szlachty do wice-króla, który go oczekiwał y oddał mu wszytkie zaszczyty: pomieścił w swoiem pałacu y ugościł barzo przepysznie cały iego orszak: wżdy mógł to uczynić, wygrał bowiem od niego w tey podróży dwadzieścia tysięcy talerów. Mogło nas bydź z nim dwustu ze szlachty, kapitanów statków y inych; pomieszczono nas nawięcey po wielgich panach miesta y barzo wspaniale.
Od samego rana, wychodząc z kownat, nadziewaliśmy się na pachołków barzo dobrze ułożonych, którzy hnet przedkładali nam swoie służby y pytali co chcemy uczynić y dokąd żądamy udać się y gdzie przechodzić. A ieźli życzyliśmy koni abo poiazdów, owo ledwieśmy rzekli naszą wolą, iuż była ziszczona. I szli przyprowadzić nam konie iakieśmy chcieli, tak piękne, tak bogate y wspaniałe, iż królby się niemi zadowolił; a potym rozpoczynaliśmy y kończyli nasz dzionek iako się każdemu zdało. Prosto, nie cirpieliśmy braku uciech y rozkoszy w tym mieście: nie można powiedzieć, by ich tam nie było, nigdy bowiem miesto barziey nie było ich pełne y nieiednego rodzaiu; zbywa ieno na poufney, swobodney y szczyrey pogwarce z białemi głowami zacnemi a szanownemi, inych bowiem iest, wierę, dosyć. Czemu wszelako umiała barzo doskonałe zaradzić pani margrebini Chwastowa, dla którey czci mieszczę tutay tę opowieść. Ta pani, grzeczna y pełna wszelakiey przystoyności, y świadoma znaczności swe-