Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/358

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

iż oney zacney paniey zmarło się w sześci tygodniach, z czego szlachcic mnimał umrzeć ze zgryzoty: one bowiem misterne słówka (razem z inymi ieszcze) wprawiły go w taką nadzieię, iż pewien był iż ią k’sobie zniewolił, iakoż y w rzeczy tak było. Przeklęty niechay będzie ów zły los iey śmierzci, była to bowiem iedna z nabarziey foremnych a godnych białych głów iakie się trefi widzieć y warta była grzychu powszedniego y śmiertelnego.
Iną cudną młodą wdowę zapytał ieden godny szlachcic czyby pościła y nie pozwalała sobie iadać mięsa wedle obyczaiu świata: „Nie (rzekła). — Ba widziałem (odparł ów szlachcic), iż nie żałuiecie sobie, y iadacie tak w tey porze roku iako y w iney, tak surowe iako gotowane. — To było za czasu moiego męża (rzekła); ba wdowstwo umiarkowało a powściągnęło moie pożywienie. — Strzeżcież się pani (rzekł szlachcic), pościć tyle, snadnie bowiem ci którzy się tak głodzą a poszczą, późni, kiedy appetit przydzie, maią kiszki tak ciasne a ściśnione, iż wielga im ztąd wypada niedogodność. — Ta, którą myślicie u mnie (rzekła), nie iest tak ciasna ani tak zgłodniała, abych, kiedy appetit przydzie, nie mogła iey umiarkowanie nasycić“.
Znałem iedną wielgą panią, o którey, w czas gdy była panną a mężatą, wszędy mówiono ieno o iey zażywności. Owo straciła męża y żałość po nim czuła tak nadmierną, iż wyschła ztąd iak drewno. Wszelako nie omiszkała szukać dla serca radości inędy, ba nawet aż wezwała pomocy sekretarza y inych, wierę swego kucharza, iako powiedali. Wżdy dlatego nie odzykała swoiey pulchności,