Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zgoła nie do oszacowania, y brazlety na ramionach takież. Siedziała na pięknym białym mierzynie, przystroionym w rząd barzo wspaniały, prowadzonym przez sześciu rosłych pachołków, ubranych w suknie dziane złotem. Za nią szła wielga gromada panien, barzo bogato, przystoynie a czyściutko odzianych, modą piemondzką, aż radość była dla oczu; po nich zaś wielga gromada szlachty y rycerstwa tamecznego, potym wszedł y iachał za nią król Karl pod bogatem sklepieniem y wysiadł pod zamkiem, w którym zamieszkał; y tam pani Sabaudzka przedstawiła mu syna, barzo młodego ieszcze, w bramach onego zamku, zanim król wszedł; a potem rzekła doń barzo piękną arangę, przedkładaiąc swoie ziemie a maiętności, tak iey iako syna; co król przyiął barzo wdzięcznem sercem y dziękował barzo pilnie, czuiąc się przeciw niey wieldze zobowiązanym dłużnikiem. Po całem mieście widać było godło Francyey y Sabaudyey, uściśnione szyroką wstęgą miłości, która spaiała te dwa godła y dwie tarcze, z tymi słowy: Sanguinus arctus amor, iako powieda Chronika Sabaudyey.
Słyszałem od niektórych z naszych oćców a matek, którzy słyszeli to od swoich, patrzących na to oczami, a zwłaszcza od pani seneszalowey Pikteńskiey, moiey babki, będącey podczas panną na dworze, która twirdziła mi, iż wówczas ieno mówiono powszechnie o piękności, bystrości a światłości oney xiężniczki, y że wszytcy galanci a gładysze, kiedy wrócili do Francyey ze swoiey podróży, rozpowiadali ieno a zabawiali panny y panie dworskie powieściami o iey piękności a cnocie, zwłaszcza