Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

była ta, aby odwdzięczyć wielgą łaskawość iakiey król doznał od cysarza w swoiem powrocie a wyieździe z Polszczy: niema bowiem wątpienia o tym, iż, gdyby cysarz chciał mu uczynić by namnieyszą przeszkodę we świecie, nie mógłby nigdy wyiachać ani przebydź tey drogi, ani też dotrzeć przezpiecznie do Francyey. Polacy chcieliby go zatrzymać, gdyby nie był wyiachał nie żegnaiąc się z niemi: bowiem Niemcy śledzili go ze wszytkich stron aby go przychwycić (iako się trefiło onemu dzielnemu królowi Ryszardowi angielskiemu w powrocie ze Ziemi Świętey, o czym czytamy w dawnych chronikach), y tak samo byliby go zatrzymali iako ieńca y kazali płacić okup, abo, możebna, co gorsze: znacznie bowiem mieli z niem na pieńku, z przyczyny owego festu św. Bartłomieia, przynaymniey xiążęta protestanckie; wżdy on, z woley y bez iney ceremoniey, oddał się na wiarę cysarza, który go przyiął barzo wdzięcznie a przyiaźnie, y z wielgą częścią, przystoynością a poufałością, iakoby byli braćmi y podeymował go barzo chlubnie; zaczym, spędziwszy z nim kilka dni, sam go przeprowadził dzień abo dwa, y dozwolił mu barzo pewnego przechodu przez swoie ziemie; tak iż za iego łaską dostał się do Karinthyey, do ziem Wenecyańskich, do Wenecyey, potem do swoiego królestwa.
Otoć zobowiązanie, iakie król miał względem cysarza, z którego wiele osób, iako powiedałem, wzięło mnimanie, iż król wywiąże się zeń, zadzierzgaiąc ieszcze ciaśniey one związki. Wszelako wówczas gdy iechał do Polszczy, uźrzał w Blamoncie, w Lotaryngiey, pannę Wademonciankę,