Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czaynie przy sobie; wszelako wspomogę się kiedy będę na zachodzie, aby poiachać prosto ku wschodu“. Dobrzy tłómaczowie będą umieli snadnie wyłożyć tę allegoryią y odgadnąć ią bez moiey pomocy. Możecie się domyślać z tych słów, czyli ta panna zawżdy ieno odmawiała godzinki w kościele Maryackim.
Iną mi nazwano, która słysząc iż opowiedano cuda o mieście Wenecyey, y osobnościach y swobodzie iaka w niem była dla wszytkich osób a nawet dla dziwek y kortezan: „Ha, móy Boże! (rzekła do iedney z kompanionek) oby Bóg dał, abychmy mogły przenieść tam całe nasze mienie skryptem bankowym, y abychmy się tam nalazły, aby wieść ono życie kortezańskie, radośne a szczęśliwe, do którego żadne ine się nie umyło, chociabychmy nawet były cysarzowemi całego świata!“ Oto mi ucieszne a poczciwe życzenie. Iakoż w rzeczy mnimam, iż te które chcą wieść taki żywot, nigdzieby nie mogły czuć się lepiey niźli tam.
Takoż podoba mi się życzenie, iakie uczyniła iedna pani w ubiegłym czasie, która kazała sobie opowiedzieć ubogiemu ieńcowi, wydartemu z ręki Turków, wszytkie cirpienia a zło iakie czynili iemu y inym biednym krześciianom, gdy ich trzymali w iassyrze; zaczym ów były ieniec opowiedał iey siła y wszelakich rodzaiów okrucieństwa. Wpadło iey na myśl zapytać go, co czynili białym głowam. „Ha! pani miłościwa (rzecze) tyle im czynią tę rzecz, aż umiraią z tego. — Dałby tedy Bóg (odparła pani), abych tak męczeństwie mogła umrzeć za wiarę“.
Trzy wielgie panie, z których iedna niezamężna, będąc iednego dnia razem, ięły uradzać o różnych życzeniach.