Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miedzy sobą wzwyczaione do tych igrów barzo ustawicznie.
One dwie damy były w tym barziey mężne a stateczne y wytrwałe, niźli iedna, o którey mi mówiono, która widząc iednego dnia, z dwiema ze swoich przyiaciółek, tęż samą xięgę, tak była oślniona y popadła w takową extazę chuci a żarkiey pożądliwości ku naśladownictwu onych lasciwnych postaci, iż ledwie miała moc ku pozieraniu do czwartego obrazka, wżdy przy piątym upadła zemdlona. Oto, wierę, straszliwe zemdlenie! barzo przeciwne onemu u Oktawiey, siestry Cezara Augusta, która, słysząc iednego dnia, iak Wergili wygłaszał trzy wirsze, które uczynił na śmierzć iey syna Marcela (za które darowała mu trzy tysiące talerów, za same trzy ieno!), zemdlała na miescu. Co to była za miłość, ba inszego rodzaiu!
Słyszałem niegdy (byłem podczas na dworze), iż iedno wielgie xiążę we świecie, stare y szedziwe, y które, po stracie żeny, barzo strzemięźliwie trwało we wdowieństwie, ile że go k’temu skłaniała wielga świątobliwość obyczaiu, chciało wniść w ponowne stadło z iedną barzo cudną, cnotliwą y młodą xiężniczką. Owo, że przez dziesięć lat wdowieństwa nie był się tknął białey głowy y lękaiąc się iż zapomniał iey użytku (iakgdyby to była sztuka, którą się zapomina!) y boiąc się zniesławić pirszey nocy po ślubie y nic grzecznego nie dokazać, chciał się k’temu wypróbować; zaczym pozyskał sobie piniądzmi iedną urodną młodą dziewczynę, prawicę, iako ta żena którą miał poiąć: ieszcze powiedaią iż wybrał taką, by przypominała nieco i rysów twarzy iego przyszłą. Fortuna była mu tak życz-