Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się do Rzymu w służbach króla, swego pana, odwidził diuka a diukową. Dosyć nauradzawszy się z panem diukiem, poszedł odszukać xiężnę panią w iey kownatach, aby ią pozdrowić; alić gdy podszedł ku niey, ona, która była pyszałkini nawiętsza pod słońcem, przedstawiła mu rękę do pocałowania. Pan kardynał, ozgniwany tym afrontem, przysuwał się aby ią pocałować w lico, zasię ta się umyka. On, tracąc cirpliwość y następuiąc na nią ieszcze bliższey, bierze ią za głowę y, wbrew iey, ucałował ią dwa lebo trzy razy. I chocia czyniła wykrzyki a wrzaski po portugalsku y po iszpańsku, musiała wszelako to ścirpieć. „Iakżeto! (rzecze pan kardynał) czyż to naprzeciw mnie godzi się wyruszać z takowem wydwarzaniem a fasony? Całuię w gębę królowę, moią panią, która iest nawiętsza władczyni we świecie, a nie miałbych całować was, coście ieno mizerną za...ną diuszesą! Owo wiedzcie, iżech sypiał z pańmi równie pięknemi, a z równie zacnego, ba, więtszego domu iako wy“. Możebna powiedał prawdę. Owa xięźniczka źle czyniła, by się tak puszyć naprzeciw xiążęciu tak znacznego domu a przytym kardynałowi, każdy bowiem kardynał, zważywszy oną wielgą szarżę kościelną, przyrównan iest nawiętszym xiążętom krześciiaństwa. Pan kardynał równie źle czynił zażywaiąc tak srogiego odwetu; wszelako szlachetnemu a wspaniałemu sercu, w iakimkolwiek stanie, ciężko iest przenieść wszelaką zniewagę.
Kardynał Granwelski umiał to dobrze dać uczuć grabi Egmontu y inym, których pominę, nadto bowiem zamąciłbych może rozprawy do których powracam; y nawię-