Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oto wziąłem coś dla iego przyiaźniey, y że odchodzę do królestwa much“, zaczym obrócił się frant ku ścienie y pomarł.
Ku czemu słyszałem od niektórych filozofów, iż niektóre osoby chętnie przypominaią sobie przy zgonie rzeczy, które miłowali nawięcey, y powtarzaią ie, iako to szlachta, rycerze, myśliwcy a rękodzielcy, prosto iakoby wszytcy, wedle swey profesyey, umiraiąc wspominaią o tym iakie słowo: widywało się to y widuie często.
Białe głowy toż samo powiedaią każda swoią piosenkę, nawet k....y, iako słyszałem to o iedney paniey dość znaczney, iż przy śmierzci chlubę miała w tym, aby ugwarzać o swoich miłościach, wszeteczeństwach a ucieszkach minionych; tak iż rzekła o tym więcey niżeli świat wiedział, mimo iż ią podeźrzewali bydź sielną k...ą. Możebna iż mogła się z tem odsłonić abo bredząc w malignie, abo iż prawda, która nie da się ukryć, zniewoliła ią do tego, lub też chciała ulżyć sobie na sumnieniu; iakoż w istocie w szczyrym sumnieniu a kaianiu się wyznała niektórych gachów, prosząc odpuszczenia, y wyliczała ich a znaczyła wyraźnie, tak iż wszytko stało się oczom iawne. „Zaprawdę, rzekł na to ktoś, był iey potemu czas, aby w oney godzinie oczyścić swoie sumnienie od tak mnogiego zgorszenia taką rozliczną spowiedzią“.
Słyszałem o iedney paniey, która barzo zwyczayna była śnić a bredzić każdey nocy, tak iż wygadywała w nocy to, co czyniła w dzień; aż sama osławiła się przed swoim mężem, który zaczął przysłuchiwać się iey gadaniu, bredzeniu y miarkować sobie z iey snów a maiaków, co iey potem barzo nie wyszło na dobre.