Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a omamiacza, niźli za dobrego doradcę a marszałka Francyey.
Powiem ieszcze to małe słówko o wspomnianey paniey Nemurskiey. Słyszałem, iż, gdy zawięzywano Ligę, y ona oglądała spisy y listy miest, które przynależały do niey, a nie widziała ieszcze Pariża, ciągle mówiła do swego pana syna: „Móy synu, to iest nic, trza ieszcze Pariża. Póki go nie będziecie mieli, niceście nie zdziałali; przeto staraycie się o Pariż“. Y nic ieno ów Pariż wciąż miała w gębie; tak dobrze, iż z tego potem przyszły owe barykady.
Oto iako wspaniałe serce ma się zawżdy ku naywyższemu: co mi przywodzi na pamięć małą powiastkę, którą czytałem w romansie iszpańskim, przezwanym la Conqniste de Navarra. Gdy to królestwo zostało dobyte a wydarte na królu Ianie przez króla Haragońskiego, król Ludwik dwunasty wysłał tam, pod dowództwem pana Lapalisa, armią, aby ie dobyć z powrotem. Król przekazał królowey, donie Katarzynie (przez pana Lapalisa, który iey zaniósł tę wiadomość), aby przybyła na dwór Francyey y pozostała tam z królową Anną, iego żeną, przez czas gdy król iey małżonek z panem Lapalisem będą silili się odzyskać królestwo. Na co królowa odparła wspaniale. „Iakżeto, panie! mnimałam, iż król, wasz pan, przysłał was tutay, abyście mię wprowadzili z sobą do mego królestwa a przywrócili mię hnet do Pampelony, a ia iżbych wam towarzyszyła iako byłam k’temu przysposobiona y gotowa; owo wy mię teraz zapraszacie, iżbych iachała na dwór francuzki? Oto wierę, zła nadzieia