Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ią ze zabawy a wdzięczney ochoty iaka mi przychodzi, nic zaś poniewoli. Ba co więtsza, kiedy naprzykrzy mi się owo górowanie, daię się wam obsługiwać niby niewolnikowi abo skazańcowi galernemu, abo, lepiey rzekłszy, każę wam ciągnąć chomonto iako szczyremu koniowi pociągowemu y dopiroż musicie pracować, męczyć się, pocić, dyszyć, siłować się, aby dopełnić trudów a wysiłków iakie z was chcę wydobyć. Zasię ia leżę rozłożona wygodnie, patrzę na to wasze szamotanie, kiedy niekiedy pośmiechuię się zeń y radość mam widząc was w takich opałach; niekiedy znowu użalam się nad wami, wedle tego co mi się podoba, abo iaką mam wolą lub litość; a potem, nasyciwszy cale grzecznie swoią ochotę, opuszczam mego galanta umęczonego, wyczerpanego, osłabłego nie prawie zdechłego, który iuż nic nie zdole y potrzebuie ieno dobrego spoczynku y iakiego dobrego posiłku, iakiey poliwki wzmacniaiącey abo dobrego ożywczego bulionu. Zasię ia z takich waszych umęczeń y wysiłków czuię się ieno barzo dobrze obsłużona waszym kosztem, mości panie galancie, y nie mam iney troski, ieno życzyć iakiego drugiego, któryby mi tak samo wygodził, z tym iżbym go tak samo sprawiła iako was: owo tak, nie poddaiąc się nigdy, ieno niewoląc do poddania mego lubego adwersarza, odnoszę szczyrą wiktoryią a prawdziwą chlubę, iako że w poiedynczey walce ten który się poddaie iest shańbiony, a nie ten który walczy do ostatniego żywego tchnienia“.
Iako słyszałem o iedney cudney y godney białey głowie, którą gdy raz mąż obudził z głębokiego snu a spo-