Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

panie, chciała znęcić go ku sobie y wyciągnąć zeń iaką dobrą korzyść. Nie mógłszy tego uzyskać, iednego dnia, będąc w aleii parkowey y widząc iże nadchodzi, udała iakoby podwiązka iey oblatowała; y usunąwszy się conieco na stronę, podniosła nogę y poczęła obciągać pończochę y poprawiać podwiązkę. Ów możny pan przyźrzał się iey bystro, y nalazł nóżkę barzo cudną; y zapamiętał się tak pilnie, iż ta nóżka zdziałała w nim więcey niż uczyniło iey piękne oblicze; iako że uznał w sobie, iż te dwa piękne słupki muszą dźwigać zacny budynek. Późniey przyznał się do tego tey swoiey miłośnicy, która odtąd zażywała go iako się iey zdało. Zważcie ten wymysł y wdzięczny fortyl miłośny!
Słyszałem takoż o piękney y godney białey głowie, nadto paniey wielgiego dowcipu, uciesznego y wesołego obycia, która, daiąc sobie iednego dnia wciągać pończochy swemu pokoiowemu, spytała go czy nie podpadał przez to w chuć, pokuszenie a pożądliwość: przytem rzekła y nazwała to słowo prosto z mostu. Pokoiowiec, mnimaiąc iż dobrze rzecze, ze czci iaką miał dla niey, odpowiedział że nie. Aż ta podniesła rękę y dała mu rzetelnie w gębę: „Ruszay, rzecze, nigdy mi iuż nie będziesz posługiwał; iesteś gamoń, niezguła, y przepędzam cię z swoich oczów“.
Siła bywa dzisiay pokoiowców u panien, którzy nie są tak strzemięźliwi ubieraiąc y obuwaiąc swoie panie przy wstawaniu: bywaią też y niektórzy ze szlachty, którzyby się tak nie zbłaźnili, widząc takowe smaki.
Owo nie od dziś dopiro cenią we świecie piękność