Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w rzeczy względem twoiego służki; iako że nic nie iest chwalebnieysze iako miłosierdzie y litowanie się, w iaki bądź sposób by się im folgowało, byleby to było w dobrym zamiarze aby wesprzyć swego bliźniego. Tedy go używay: a ieśli masz prze oczyma lęk przed mężem y przed zakonem małżeństwa, to iest czczy zabobon, któregośmy nie powinny mieć, skoro przyroda dała nam dobra rozmaitego rodzaiu, nie byśmy ich skąpiły y ściskały iako czyni omierzły skąpiec ze swoim skarbem, ale aby ie rozdzielać przystoynie cirpiącym a potrzebuiącym niebożętom. Owo prawda iest, wierę, że nasza czystość iest podobna skarbu, który winno się oszczędzać w rzeczach nikczemnych; ba dla rzeczy wielgich a wysokich należy szafować nim szczodrze bez sknyrstwa. Tako y trzeba wydzielać ze swoiey czystości, którey trzeba pozwalać osobom godnym a poczciwym y cirpiącym, zasię odmawiać tym którzy są szpatni, bez żadney zasługi i mało potrzebuiący. Zasię co do mężów, to mi, wierę, piękne bożyszcza, żeby im iednym poświęcać nasze śluby y świczki, y nie uświadczyć ich inym pięknym obrazom! wżdy Bogu iednemu winno się iest iedyne śluby, nie zaś inym“.

Ta exhortacya nie była niemiła tey paniey, y równie nie zaszkodziła wcale miłośnikowi, który przy kąszczku wytrwałości hnet uczuł lube skutki onego litowania. Takie napomnienia do miłosierdzia są przedsię barzo nieprzezpieczne dla biednych mężów. Słyszałem opowieść (nie wiem czy prawdziwą, toteż nie będę przy niey obstawał), że z pierwotka kiedy Hugonoci założyli swoią religią, odprawiali swoie kazania w nocy y pokryiomu[1],

  1. Dziwnie brzmią takie baśnie w ustach Brantôma, który miał wielu przyjaciół w obozie Hugonotów.