Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ile że w tych kraiach, iak y we wszytkich inych, łasi są na to y radzi smakuią taki nietknięty kąsek.
Owo aby powrócić do leibgwardy tych niebożątek białych głów, iako mówiłem, rzezańce nie omieszkuią popełniać z niemi cudzołoztwa y z mężów czynić rogali, z wyłączeniem ieno rozmnożenia.
Znałem dwie białe głowy we Francyey, które się wdały w miłoście z dwoma wymiszkowanymi szlachcicami, aby nie zayść w ciąże; y mimo to miały z nich rozkosz a nie popadły w osławę. Wżdy bywali w Turcyey y w Barbaryey mężowie tak zazdrośni, iż, obaczywszy się na tym oszukaństwie, zaczęli kastrować swoie ubogie niewolniki całkiem na gładko y obcinać im wszytko do czysta. Owo, wedle tego co mówią y piszą ci którzy, znaią Turcyią, z owych tak okrutnie okaleczałych zaledwie dwu na dwunastu ocali się iżby nie umarli, y tych którzy ocaleli kochaią y czczą oni mężowie iako szczyrych, pewnych y czystych strażników czystości swoich żen y zakładników ich czci.
My krześciianie nie używamy zgoła tych okrucieństw szpetnych y nazbyt straszliwych; przedsię, miasto tych rzezańców, oddaiemy ie pod straż starców sześćdziesięcioletnich, iako czynią w Iszpaniey, zwłaszcza na dworze tamecznych królowych, gdzie ich widziałem stróżami panien d orskich y orszaku królowey. Owóż, Bóg to wie! bywaią starcy sto razy barziey chytrzy na zgubę dziwcząt y niewiast aniźli młokosi, y sto razy goręcsi, wybrydnieysi y przebiegli aby ie omamić y znieprawić.
Mnimam że tacy stróżowie, chocia maią siwiznę na