Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kanina, aby odnalazł iey męża bawiącego w służbie tego xiążęcia w iedney prowincyey, y iakoby wrzkomo sam z siebie to czynił y, przybywaiąc ze dworu, ostrzegł go o niehamownym wszeteczeństwie żeny, y o złych pogłosach iakie chodziły o krzywdzie czynioney onemu mężowi; y że z obowiązku swego stanu y powołania przestrzega go zawczasu, iżby uczynił porządek tey grzeszney duszy. Mąż barzo był zaskoczony takęwem poselstwem y słodką posługą miłosierdzia: przedsię nic po sobie nie pokazał, ieno podziękował i przyobiecał iż zaradzi temu; wżdy za powrotem nie obchodził się gorszey ze swą żeną niż kiedy: ba cóż byłby na, tym zyskał? Kiedy biała głowa raz weszła na tę drogę, nie da się z niey ściągnąć, tak samo iak koń pocztowy który tak barzo wzwyczaił się do galopu że nie zdole iuż go odmienić na iny sposób chodzenia.

Ha! ileżto widziało się zacnych białych głów, które, przydybane na tym uczynku, zelżone, wybite, napominane i przekonywane, tak siłą iak łagodnością, żeby iuż do tego nie wracały, przyrzekaią, przysięgaią y zaklinaią się iż będą strżemięźliwe, przedsię potem praktikuią to przysłowie, passato il pericolo, gabbato il santo[1] y powiadaią znowu barziey niż kiedy do tey miłośney potrzeby; co więtsza, widziano wiele z pomiędzy nich, które, czuiąc w duszy iakowegoś gryzącego hrobaka, same z siebie czyniły barzo święte y barzo uroczyste śluby, wżdy ich nie dochowały, y żałowały własnego żałowania,

  1. Skoro minie niebezpieczeństwo, drwi się ze świętego.