Przejdź do zawartości

Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Uczta Baltazara.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   30   —

We śnie ludzkim obraz śmierci
Wszyscy jednak doń idziecie,
Nikt nie zrywa, nikt nie łamie
Tego jarzma, myśląc zawsze,
Że ulotna to ułuda.
Któż to, któż to pojąć może?
— Ot i Baltazar zaczerpnął
Z tej trucizny i zapomniał
Odurzony o tym świecie,
— Com odwłóczył, niech się stanie!
Teraz przyszła jedna z scen,
Jakiej z dawna byłem chciwy,
Idź  (dobywa miecza)  zbrodniarzu niegodziwy.
Gdzie cię czeka wieczny sen.
DANIEL (znienacka wpadając):
Stój, stój!
ŚMIERĆ:
Kto mi w tem przeszkodzi? — Kto?
DANIEL:
Ja. — Bo jego grzechów miara.
Jeszcze nie jest napełniona;
Toteż zguba Baltazara
Ma być jeszcze odłożona.
ŚMIERĆ:
Ach, dlaczego znów odroczyć
Zasłużoną jego karę?
Ach, dlaczego znów odwłóczyć. —
By przepełnił jeszcze miarę?
— Jeśli umrze na Golgocie,
Jak ty mówisz, i sam Bóg,
Czemuż żyć ma Jego wróg,