Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Uczta Baltazara.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   28   —

ŚMIERĆ:
O jak czarowna ta piosenka!
Syrena śpiewa, łudząc świat,
By nie uwierzył, że tu jakiś gad
Żarłoczny, chciwy jak krokodyl
W bagnisku czyha. — Na nic ma przestroga.
Przekleństwo tobie, czcza Próżności!
O wymuś teraz ty, mój bracie,
Co mnie się dotąd nie udało!
Bo mym bliźniakiem — to jest sen.
Gróź ty mu śmiercią, przestrasz jego serce,
Niech wie, co znaczy, z Bogiem żyć w rozterce!

(Baltazar wpada w głęboki sen).

BAŁWOCHWALSTWO:
Patrz, zdaje mi się, że już zasnął.
PRÓŻNOŚĆ:
Niech tylko zbudzi się wesoło!
— A teraz śpieszmy do budowli,
Tam boską ci pokażę moc,
Tej wieży, którą Król buduje,
Do której lata są potrzebne,
Dokona Próżność  (wskazując na pierś)  w okamgnieniu.
BAŁWOCHWALSTWO:
A ja chcę posąg mu wystawić,
Któremu lud się kłaniać musi.

(wychodzą).

MYŚL (patrząc na Króla):
Już powiek twych zasłona
Okrywa oczy twe,
To i twa myśl znużona
Swe oczka zamknąć chce (zasypia).