Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Uczta Baltazara.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   20   —

Tysiące ich w potopie wyniszczyłem
A Faraona zanurzyłem w morzu,
Spaliłem miasta siarką aż doszczętu,
Znienacka wpadłem Goljatowi w mózg:
I Baltazara mogę skrócić dni,
A chciałbyś, bracie, to przyrzeknę ci,
Że dziś we własnej będzie pływał krwi.
DANIEL:
Wyroków srogi wykonawco,
Posłuchaj, co nakazał Bóg,
Co jego Boski Duch mi mówi:
Ja nie chcę, żeby nawet wróg,
Co Stwórcy bluźni, umarł w grzechach,
Lecz się nawrócił ze swych dróg
I zerwał pęta, jak je zrywa
Niewolnik ze swych rąk i nóg.
Patrz — Baltazar to znaczy i skarb,
A wiedz, że każdy człowiek nosi,
— I zbrodniarz — w sobie taki skarb.
A ten kosztowny skarb — to dusza,
A dusza ta — to obraz Boski.
Ten klejnot musisz dziś ocalić,
Ratować duszę Baltazara.
— Nie wolno tobie, jego zgubić,
Lecz wolno tylko, go przestrzegać.
— Przypomnij mu, że jest śmiertelnym!
ŚMIERĆ:
O jakież ciężkie, ciężkie jarzmo
Bóg włożył mi na barki!
Ach, ręka moja jakby oschła,
Ma noga jakby obumarła;
Ach, członki me zdrętwiały;