Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Uczta Baltazara.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   16   —

PRÓŻNOŚĆ:
A ja chcę twoje dni olśniewać
I zawsze twojem światłem być.
BAŁWOCHWALSTWO:
A ja ci składać woń kadzidła,
Jeżeli chcesz się bogiem zwać.
PRÓŻNOŚĆ:
A ja ci orle podać skrzydła.
Jeżeli nieśmiertelnym stać.
BAŁWOCHWALSTWO:
A ja ci posąg zaś wytworzyć
I modlić się codziennie doń.
PRÓŻNOŚĆ:
A ja niezwiędłe wieńce złożyć
I laurem zdobić twoją skroń.
BALTAZAR:
Jak słodkie będzie z wami życie,
Słodziuchne, bo bez wszelkiej troski:
Któż mógłby zerwać jego kwiecie?
Któż mógłby — mówcież?
DANIEL: Palec Boski.
BALTAZAR:
Kto ten bezczelny, co przeszkadza?
MYŚL:
Ja nie.
BALTAZAR: No, któż?
DANIEL: Ja, Baltazarze.
BALTAZAR:
Co? Żydzie, ty? — O wy zbrodniarze!
Skąd wam to prawo, skąd ta władza?
Czyś już zapomniał, żeś w niewoli,