Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajna krzywda – Skryta zemsta.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W Indyach Don Manuel z Sozy.“
— Wtedy ja już w gniewie wściekłym
Na wspomnienie owej grozy
Dobyłem szpady i rzekłem:
„Ja jestem, co Don Manuela
Zabiłem, nieprzyjaciela
Mej czci, — a tek piorunowo,
Że połknął obelgi słowo.
Don Huan jestem pomszczony,
Nie Don Huan obrażony,
Bowiem w jego krwi czerwonej
Honor wyprałem doczysta.“
— Tak powiedziawszy, naoślep
Rzuciłem się; oczywiste,
Uciekli, bo to w naturze
Leży, że są obmówcami tchórze,
I że w śmiałości obcesie
Nie znają pono fortecy
Mocniejszej nad własne plecy.
— Oto troska ma, Lopesie;
I tak mię na żywy Bóg
Trapi, że na skały próg
Wstąpiwszy, rzucę się w morze,
Albo szpadą upokorzę,
Karcąc sam w nieznośnym bycie
To znienawidzone życie.
Powiedział: ten jest shańbiony,
Nie rzekł: usprawiedliwiony.
— Kto kiedy w życiu prześcignął
Nieszczęście? Czyliż zamało
Zdziałał, gdy się w niem oczyścił,
Kiedy się życia nie wzdrygnął
Narazić w obronnej sprawie
I z czcią raczej umrzeć całą,
Niż chować życie — w niesławie?
Ale nie! bo tysiąc razy:
Odważny, by zemstę ziścić,
Zacny, aby się oczyścić,
Dobrowolnie wstyd o powié