Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajna krzywda – Skryta zemsta.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Idź królowi służyć, mężu,
Jego honor w twym orężu,
Bo każda szlachecka blizna,
To jest królów ojcowizna.
I niechajże nikt nie powié,
Że w dzisiejszych dniach mężowi
Słabych kobiet bezotucha
Odbiera, miast dodać ducha.
— Tę wam radę daję, panie;
Choć to na me cios kochanie,
Choć się pod tym ciosem kruszę,
Kadzić jakby obca muszę.

(Odchodzi).
lopez.

Don Huanie, czy widziały
Ludzkie oczy taką cnotę?

huan.

Godna iście, by ją złote
W księgach pióra zapisały.

lopez.

A ty, co mi radzisz, druhu?

huan.

Ja ci odpowiem przychylnie,
Lecz inaczej.

lopez.

Słucham pilnie.

huan.

Kiedy zebrawszy wawrzyny
Marsa, spokojnej godziny
Zaplotłeś je koło skroni,
Powiedz, proszę, co cię goni
Śpiące w kurzu i rdzy złotej
Nieporównane brzeszczoty,
Do świetności wracać dawnej?
Jabym jechał, lecz mię plami
Skaza i rygor infamii
Za ów postępek niesławny;
I jawić się niebezpieczna,
Bo się niełacno dopyta