Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajna krzywda – Skryta zemsta.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Krwi przodków i utwierdzone
Przez boskie i ludzkie prawa,
Wzywają mię w ową stronę,
Gdzie w pokoju gnuśnym leży
I więdnie dziedziczna sława.
Nasz król Sebastyan przesławny,
— Który niechaj gloryą świeci
I spadkobierca stuleci
Żyje, jako fenix dawny. —
Ku Afryce wojną zmierza:
A nie zostanie rycerza
W Portugalu, bo nie zdrzymie
Nikt, gdzie sławy dźwięczy imię.
— Chciałem udział wziąć w tej wojnie,
Lecz mniemam, że nieprzystojnie
Ofiarować się krolowi,
Nim mi twoja, Leonoro,
Własna wola: Idź! nie powie.
Niech nie raczy być zaporą
Chęciom mym i czci nie wzbrania,
Pewna mego dziękowania.

leonora.

Dobrze czynisz, że uprzednio
Słowem krasisz twe zamiary,
Bo strach mi takiej ofiary
I serce wzdryga się przed nią.
Wam pozwolić na rozstanie
Własną radą i w tym czasie,
Jest to, mężu mój i panie,
Wyrok śmierci wydać na się.
Idź, lecz niech ma w pozwoleniu
Warga udziału nie bierze.
Jakaż waga w mem pragnieniu,
Gdy do cię z duszą należę?
Lecz, byś wiedział, jak się czuję
Dumna przyszłem twem zwycięstwem,
Niech nie miłość mną kieruje,
Niechaj się kieruję męstwem.