Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A by nie ganili rajce
Grodu, że nie chcę wyzwalać
Owéj sławetnéj czeladzi,
W jednym zaułku dotrwałem
Całéj tych rębaczy szajce.

Diego.

Szaleństwo.

Król.

Wzmianki nie warte.
Egzamin poszedł najgładziéj:
Krwią ich własną podpisałem
Każdemu frycowską kartę.




SCENA XI.
(Wchodzi Kokin).
Kokin.

Nie chciałem wchodzić do wieży,
Żeby tu zachwycić świeżéj
Wieści co do pańskiéj kozy,
Lecz co widzę. — Pss... i cicho.
Jest tu najzgryźliwszy pies[1]
Z całéj kastylijskiéj rasy.
Mogą być, Kokinie, basy.

Król.

Kokin!

Kokin.

Królu?...

Król.

Cóż tam słychać?

Kokin.

Odpowiem na to, jak student.

Król.

Jakże?

Kokin.

De corpore bene
Jeno De pecuniis male.

  1. W oryg. gra słów między perro a pero.