Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Czarnoksiężnik.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Cypryan. Bo widzę, że ma potęga
Grozą, i przerażeniem głębi piekieł sięga;
Żem zdołał wiedzę rozszerzyć
Tak, że mistrz ze mną w magii nie może się mierzyć;
Nic mi już nie jest tajemno,
Wszystko już dla mnie w magii otworem przedemnaą;
Negromancyi linie ciemne
Odkrywają mi groby umarłych podziemne;
Ziemia, posiadać ich chciwa,
Z łona swego ich ciała na głos mój dobywa;
Nieboszczyka postać blada
Posłusznie na pytania moje odpowiada:
Słonce w szybkim biegnąc pędzie,
Samo tém się przeraża, gdy w dziwnym obłędzie
Nagle z drogi się zwraca, wsteczny bieg poczyna,
I spełnia kres przeznaczeń: wybiła godzina;
Dzisiaj ma boska Justyna,
Ukochana, upragniona,
Rzuci się w moje ramiona:
Szczęście dawno pożądane.
Wiedz o tém, że na żadną zwłokę nie przystanę.
Djabeł. Więc pismem ziemskie obszary,
I wiatrów wiew swawolny przez zaklęć swych czary,
I wszystkie natury siły
Przymuś, by twéj miłości przyjaznemi były.
Cypryan. Ujrzysz co władza moja dokona,
Kiedy niebo i ziemia będzie przerażona.

(Odchodzi).
SCENA III.
DJABEŁ (sam).

Zezwalam i zamiar chwalę;
O, bo z mojéj nauki nie tajno mi wcale,
Że, powolne na zaklęcie,
Piekło może Justynę rzucić w twe objęcie.
Chociaż moja potęga nawet cuda tworzy,
To jednak wolnéj woli gwałtem nie ukorzy;
Lecz gdy przed duszą roztoczy
Krąg niepojętych rozkoszy uroczy,
Co, przemocy się nie uda,
Tego dokona chytréj pokusy ułuda.