Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Czarnoksiężnik.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Cypryan. Przyjacielu! jasném licem
Odtrąć ciężkich prób wspomnienia:
Pomnij, że się wszystko zmienia
To, co żyje pod księżycem.
Djabeł. Kto ty jesteś, że pod twoje
Stopy dziwny los mię rzuca?
Cypryan. Dość, że los twój mię zasmuca,
Chciéj usługi przyjąć moje:
Obym mógł żal twój ukoić!
Djabeł. Próżne chęci i żądanie:
Nic na świecie nie jest w stanie
Mojéj duszy ran zagoić.
Cypryan. Więc cóż cierpień tych przyczyną?
Djabeł. Utraciłem całe mienie;
Lecz porzucam złorzeczenie,
W niepamięci niech zaginą
Wszystkie troski, przeszłe życie.
Cypryan. Ot już burza się nie sroży,
I śród jasnych już przestworzy
Niebo błyszczy się w błękicie.
Przestrzeń morza kryształowa
Z cicha toczy swe bałwany
Bez szelestu i bez piany;
Snać się wstrząsła mórz osnowa
Na to jedno tylko mgnienie,
Żeby okręt twój pogrążyć.
Powiedz dokąd chciałeś dążyć?
Twoje imię, pochodzenie?
Djabeł. Ale niczem to rozbicie!
Twoje myśli nie dośledzą,
Usta me nie wypowiedzą,
Co kosztuje mię przybycie
Tu w tę stronę? Gdyś ciekawy,
To posłuchaj całéj sprawy.
Skutkiem dziwnych losów woli,
Jam żyjącém zjednoczeniem
Pomyślności i niedoli.
Świetném mojém urodzeniem,
Mą mądrością, memi czyny,
Tak wyniosłem się wysoko,
Że król jeden z swéj wyżyny
Zwrócił na mnie swoje oko;
Król potężny, pan nad pany:
Bo gdy gniewem owładany