Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Życie snem.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A ja dziedzicem i synem.
Tu ostrym wbija się klinem
Sporna obojga nas sprawa:
Bazyl, któremu nie stawa
Czasu na niewiast pieszczoty,
Bo cały księgom oddany,
Nie ma potomka na złoty
Tron swoich przodków. Szarpanej
W dwie strony jego ojczyznie
Któż ma panować? Dziewica
Choć z starszej córki zrodzona,
Czy się ma dostać mężczyznie
Z młodszej, z matki mojej łona?
Wujowi przedstawmy sprawę,
Niech rzuci oko łaskawe,
Niech ją ułoży, zagodzi!
Dlatego z Moskwy przychodzi
Dziś twój sługa uniżony,
Wojnę przynosić — daleki
Lecz innej wojny spragniony.
Amor niech włada na wieki
W obojej naszej dziedzinie,
Niech serca mego królową
Królewna polska zasłynie.

Estrella

Pięknie dźwięczy wasze słowo,
Lecz chociażbym tron oddała